Problemy Afryki
Kiedy kończy się jedna, w innym miejscu wybucha kolejna. W latach 60. i 70. XX wieku trwała wojny w Nigerii, w latach 80. wybuchła trwającą do dziś wojna w Ugandzie, w latach 90. narastały konflikty w Rwandzie. Ich momentem kulminacyjnym stało się ludobójstwo, którego echa wciąż nie milkną. W latach 90. i na początku lat dwutysięcznych toczyły się dwie wojny kongijskie, w które zaangażowały się także inne państwa tego regionu. Lata, kiedy w Afryce nie ma wojny są często latami panowania dyktatorów, którzy korupcją i prywatnymi wydatkami doprowadzają kraj do ruiny, skrupulatnie budują za to system totalitarny. Czy wynika to z charakteru zamieszkujących Afrykę ludzi? Nie.
Gatara, Burundi
BIAŁE PIĘTNO
Kluczem do zrozumienia Afryki jest poznanie jej historii i wpływu, jaki mieliśmy na nią my, Europejczycy. TO, CO NAZYWAMY EPOKĄ WIELKICH ODKRYĆ GEOGRAFICZNYCH, DLA AFRYKI BYŁO EPOKĄ INWAZJI EUROPEJSKIEJ. Od XV wieku teren Afryki był dzielony pomiędzy Portugalię, Wielką Brytanię, Francję i inne państwa, które chciały mieć swój udział w wydobyciu dóbr naturalnych odkrytych w Afryce. Państwa europejskie pokonywały stopniowo lokalnych wodzów i zajmowały kolejne tereny. Czy przynosiły do Afryki cywilizację? Nie. Zrobiły z niej swój magazyn. Miał to być teren, z którego czerpią złoto, pieprz i niewolników, a później także diamenty i ropę naftową. Europejskie kopalnie złota i diamentów zatrudniały mieszkańców Afryki jedynie jako robotników. Oscarowy „Krwawy diament” dobrze obrazuje ciemne strony tego procederu. Cały zdobyty towar płynął do Europy, a cały dochód ze sprzedaży zasilał konta właścicieli wielkich koncernów. Nie inaczej stało się, kiedy z początkiem XX w. nadeszła EPOKA ROPY NAFTOWEJ. W latach 30. i 40. Francuzi, Hiszpanie i Brytyjczycy szukali ropy w swoich koloniach: Nigerii, Egipcie, Sudanie, Libii. Wspierane przez rządy europejskich mocarstw firmy takie jak BP czy Shell stosowały kilka taktyk. Jedną było wykupowanie za grosze koncesji od uzależnionych od nich rządów kolonialnych. Sposobem zjednania lokalnej ludności była z kolei zapłata symbolicznej sumy za wykorzystanie jej terytorium. Nie była to jednak konieczność. Koncerny otrzymywały pełną zgodę na prowadzenie odwiertów w każdym miejscu, które wskażą geologowie, niezależnie od zgody mieszkańców tego terenu.
Oloibiri w Nigerii
W 1956 r. odkryto tam złoża ropy naftowej. Koncern Shell-BP korzystał z działki do roku 1972, wydobywając miliony baryłek ropy, a miejscowej ludności płacąc za eksploatację działki 10 funtów rocznie. Do Oloibiri do dziś nie została doprowadzona elektryczność. Na zdjęciu czyszczenie wycieku ropy z opuszczonej studni Shell Petroleum Development Company w Oloibiri. Źródło 14 zostało zamknięte w latach 1970’, ale w 2004 r. nastąpił wyciek 20 tys. beczek ropy.
Fot.: Omolade Adunbi/Wikimedia Commons
KONIEC WOJNY, POCZĄTEK WOJEN
Po II wojnie światowej w Afryce zaczęły rodzić się lokalne nacjonalizmy. Mieszkańcy roponośnych terenów zaczęli upominać się o zysk z dóbr naturalnych terenów, które zamieszkują. Proces dekolonizacji postępował (ROK 1960 NAZYWANY JEST ROKIEM AFRYKI, BO WTEDY POWSTAŁO 17 NIEPODLEGŁYCH PAŃSTW. W 1977 roku proklamowano niepodległość Francuskiego Somali, czyli Dżibuti. Na tym zakończył się proces dekolonizacji, ale wiele zależności kolonialnych funkcjonuje nadal. Przez niektórych Sahara Zachodnia nazywana jest ostatnią kolonią Afryki).
Czy słyszeliście kiedyś o drugiej wojnie kongijskiej (1998–2003)? A spowodowała śmierć 5,4 miliona ludzi. Był to najkrwawszy konflikt od zakończenia II wojny światowej. Liczbę ofiar możemy porównać do liczby ofiar holocaustu (około 6 milionów), o którym zapewne wszyscy słyszeliśmy znacznie więcej.
Powojenna historia Demokratycznej Republiki Konga jak w soczewce pokazuje problemy, z którymi borykają się państwa Afryki przez ostatnie kilkadziesiąt lat.
II wojna kongijska
Ta wojna nazywana jest wielką wojną afrykańską.
Fot. Don-kun, TUBS/Wikimedia Commons
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
Cofnijmy się przełomu XI i XX wieku. Kongo znajduje się pod panowaniem Leopolda II, króla Belgii. To teren obfitujący w złoto, miedź, ropę i diamenty (50 proc. światowego wydobycia). Wszystkie surowce pozostają w posiadaniu Belgów, podobnie wygląda to w pozostałych koloniach. Pod panowaniem króla Leopolda II w ciągu 30 lat zginęło kilka milionów ludzi. By zmusić ludzi do niewolniczej pracy przy produkcji kauczuku, dopuszczano się niewyobrażalnych zbrodni.
Kongo
Ojciec patrzy na odcięte kończyny swojej pięcioletniej córki, Kongo, pierwsze lata XX.
Fot.: Wikimedia Commons
17 WYKSZTAŁCONYCH LUDZI
Na kontynencie zaczynają się rodzić pierwsze ruchy narodowe. Pojawiają się także pierwsze głosy potępiające kolonializm. Jak to wygląda w Kongu?
Lata 50. XX wieku. W kinach mogliśmy śledzić rozwój kariery Marylin Monroe, a w Polsce losy „Nikodema Dyzmy” czy „Szatana z siódmej klasy”. Tymczasem w Kongu funkcjonował STATUS EVOLUE – MIESZKAŃCA, KTÓRY „EWOLUOWAŁ”, czyli przejął europejskie obyczaje, w oczach władz kolonialnych wyrastając ponad obyczaje rdzennej ludności. By go uzyskać, trzeba było zdać serię egzaminów pisemnych i praktycznych, polegających na przykład na spożywaniu posiłków w odpowiedni sposób.
Większość mieszkańców nie ma możliwości uzyskania wykształcenia. To wyjaśnia wiele z tego, co w Kongu i wielu innych państwach Afryki wydarzyło się później. W 1960 r. powstało niepodległe państwo o nazwie Republika Konga. Na jej czele stanął premier Patrice Lumumba. W TYM CZASIE OSÓB Z WYŻSZYM WYKSZTAŁCENIEM W PAŃSTWIE BYŁO 17. Dostęp do wykształcenia w Kongu mieli tylko szczęściarze, których przyjęto do szkół misyjnych. I w rękach tej właśnie garstki z dnia na dzień znalazł się obowiązek zarządzania gospodarką kongijską. Jak jednak można się spodziewać, państwa europejskie nie oddały ważnych dla siebie terenów bez walki.
Powstanie Konga
Patrice Lumumba proklamuje niepodległość Konga (w obecności belgijskiego premiera Gastona Eyskensa), 1960 r.
Fot. Wikimedia Commons
ZIMNA WOJNA W AFRYCE
Pierwszy cios zadała Belgia, dogadując się za plecami nowego kongijskiego rządu z gubernatorem bogatej w złoża miedzi prowincji Katanga i w zamian za korzyści prywatne czyniąc z niej zależne od siebie marionetkowe państwo. To skomplikowało i tak już trudną sytuację kraju, który musiał od zera zbudować całą administrację. W tym samym czasie w Kongu Belgowie zgromadzili swoje wojska pod pretekstem ochrony swoich obywateli. Co zrobił premier? Poprosił o pomoc ONZ. Które przysłało wojsko, ale mające za zadanie chronić jedynie ludność cywilną. Zdesperowany premier pogrążonego w chaosie państwa zwrócił się więc o pomoc do ZSRR. I to był idealny pretekst dla Stanów Zjednoczonych. W oczach zimnowojennej opinii publicznej i Lulumba objawił się jako komunista. Tyle wystarczyło, aby USA zdecydowały się przeprowadzić przewrót i zastąpić go jego najbliższym współpracownikiem, Josephem Mobutu. Przez kolejne pięć lat w Kongu szalała wojna domowa, w teorii pomiędzy siłami rządowymi a rebeliantami z separatystycznej prowincji lub wiernymi pamięci byłego premiera, a w praktyce pomiędzy wojskiem Mobutu dofinansowywanym przez Stany Zjednoczone a grupami wspieranymi przez ZSRR. Jest to schemat, który możemy przenieść na wiele innych państw afrykańskich. STANY ZJEDNOCZONE I MOCARSTWA EUROPY I AZJI W CZASIE ZIMNEJ WOJNY URZĄDZIŁY Z AFRYKI POLE, NA KTÓRYM MOGŁY PROWADZIĆ WALKĘ, jednocześnie nie angażując się oficjalnie i nie tocząc wojny na własnym terytorium. Nie brano tu jednak pod uwagę gigantycznych strat w ludziach i w gospodarce państw afrykańskich. Wojna w latach 60. XX wieku w Kongu pochłonęła 100 tysięcy ofiar.
W Pentagonie
Joseph Mobutu przyjmowany przez amerykańskiego sekretarza obrony Caspara W. Weinbergera (1983).
Fot. Frank Hall/Wikimedia Commons
CZAS DYKATATORA
Przez kolejne 30 lat, do roku 1997, na czele Konga stał Joseph Mobutu. Człowiek cieszący się poparciem Stanów Zjednoczonych, a będący zarazem przyjacielem Nikolae Caucescu. Bezlitosny dyktator, który w 1966 r. demonstracyjnie na oczach tłumu powiesił przedstawicieli partii opozycyjnych. Mobutu stworzył system zależności, opierający się na korupcji. GDY UMIERAŁ, JEGO PRYWATNY MAJĄTEK OPIEWAŁ NA 5 MILIARDÓW DOLARÓW. W tym czasie w niektórych regionach kraju niedożywionych było 50% mieszkańców, a z braku studni pito deszczówkę. Mobutu na fali rewolucji kulturalnej przemianował państwo na Zair, a mieszkańcom kazał zmieniać imiona na afrykańskie, chcąc w ten sposób powrócić do korzeni, przywrócić poczucie państwowości.
Czy rząd Stanów Zjednoczonych był świadomy jego zbrodni? Tak. A jednak wciąż udzielał Mobutu finansowego wsparcia, ponieważ pomagał utrzymać amerykańskie wpływy w regionie. Kiedy w latach 70. XX wieku po upadku Imperium Portugalskiego wybuchła wojna domowa w byłej portugalskiej kolonii Angoli, powtórzyła się historia z Konga. Strony rywalizujących ze sobą grup politycznych uzyskały wsparcie odpowiednio ZSRR i Stanów Zjednoczonych (za pośrednictwem wojsk Zairu). Wojna, która mogłaby trwać kilka miesięcy, rozciągnęła się na 30 lat i pochłonęła ponad 500 tysięcy ofiar wśród ludności cywilnej. OBIE STRONY KONFLIKTU STALE OTRZYMYWAŁY WSPARCIE ŚWIATOWYCH MOCARSTW.
Ostatecznie do ustąpienia Mobutu przyczyniło się jego zaangażowanie w konflikt w Rwandzie.
Rwanda, 2001 rok
Dzieci ulicy. Po ludobójstwie w Rwandzie w 1994 roku pojawiła się ogromna liczba sierot. Zjawisko, które wcześniej w społeczności ruandyjskiej praktycznie nie istniało. Sierotami zajmowała się bliższa lub dalsza rodzina. Obecnie rząd w Ruandzie zamyka domy dziecka i ma nadzieję ogłosić się pierwszym afrykańskim państwem bez sierocińców. Zastąpić ma je w całości rodzicielstwo zastępcze.
Fot. Konrad Piskała
Na czternastu wzgórzach, które wchodzą w skład powiatu, na początku 1994 roku mieszkało 119 tysięcy ludzi. Masakry rozpoczęły się tu o godzinie jedenastej 11 kwietnia i zakończyły o czternastej 14 maja. Podczas tych pięciu tygodni zginęło około 50 tysięcy z 59 tysięcy miejscowych Tutsich. Zabijali ich ochotnicy z bojówek interahamwe, szkolonych przez wojsko rwandyjskie, oraz sąsiedzi Hutu codziennie od godziny dziewiątej do siedemnastej, włączając niedziele i święta”.
(Jean Hatzfeld, Strategia antylop, Wydawnictwo Czarne, 2009)
Rwanda była kolonią, do I wojny światowej niemiecką, a potem belgijską. Władze kolonialne popierały i podtrzymywały wykształconą do XIX wieku strukturę kastową, według której mniejszość przynależąca do plemienia Tutsi zajmowała wyższe stanowiska niż większość należąca do plemienia Hutu. Od czasu odzyskania niepodległości w 1962 r. w Rwandzie dochodziło do konfliktów pomiędzy Tutsi a dochodzącymi swoich praw Hutu. Momentem kulminacyjnym był rok 1994, w którym doszło do Ludobójstwa w Rwandzie. Bojownicy Hutu, mający poparcie rządu, DOKONALI MORDU NA PRAWIE MILIONIE TUTSI. Na pomoc ofiarom przyszły partyzanckie oddziały Tutsi z Ugandy. Wtedy z kolei z kraju zbiec musieli Hutu, w obawie przed zemstą. Dwa miliony uchodźców na prośbę państw zachodnich przyjął właśnie Zair i to stało się bezpośrednią przyczyną pierwszej wojny kongijskiej w latach 90. XX wieku. W wyniku tej wojny od władzy odsunięty został Mobutu, a na czele Zairu stanął sprzymierzony z nowym rządem Rwandy przemytnik broni Laurent Kabila. Przemianował on Zair na Demokratyczną Republikę Konga.
WIELKA WOJNA AFRYKAŃSKA
Druga wojna kongijska, czyli największa wojna w historii Afryki, wybuchła w rok po zakończeniu pierwszej wojny. Nowy prezydent nakazał rwandyjskim wojskom opuszczenie swojego terytorium. Walki toczyły się pomiędzy siłami Konga, wspieranymi przez przebywających na ich terytorium uchodźcami Hutu i wojskiem Rwandy, wspieranym przez mniejszość Tutsi. Po obu stronach zaangażowały się inne państwa tego regionu. WOJNA POCHŁONĘŁA 5,4 MILIONA ISTNIEŃ LUDZKICH. Zakończyła się w teorii w roku 2003, natomiast jej skutki, takie jak głód, choroby czy wysiedlenia, rozciągnęły się w czasie na kolejne lata. Konsekwencje tych i wielu innych konfliktów obserwujemy do dziś. Nie uspokoiły się także waśnie pomiędzy skłóconymi stronami, a rządy Konga i Rwandy nie kontrolują w pełni wszystkich organizacji, które tworzą kolejne bojówki, powołujące się pamięć zamordowanych.
Kongo
Spotkanie kongijskich kobiet, ofiar gwałtów, które zostały przywrócone do życia w swoich społecznościach. Gwałt, traktowany jako narzędzie wojenne, związany jest również z wykluczeniem ofiar z lokalnej wspólnoty.
Fot. L. Werchick / USAID/Wikimedia Commons
CZYM JEST WOJNA DLA LUDNOŚCI CYWILNEJ?
Brutalność wojny, którą znamy na podstawie słupków statystyk i liczb zabitych sięga daleko poza to, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Wojna to kryzys gospodarczy, to głód, tysiące spalonych domów, sklepów, pól. W Rwandzie PKB w roku 1994 spadło o 50%, a do stanu z 1993 r. wróciło dopiero w roku 2004, czyli po 10 latach. TO MASOWE PRZESIEDLENIA I SETKI TYSIĘCY UCHODŹCÓW. To ludzie, których domy zostały zburzone lub zostali z nich wypędzeni, którzy tracili źródło utrzymania. To zgwałcone kobiety, które nie otrzymują pomocy, ani medycznej, ani psychologicznej. To dzieci, które straciły rodziców, często zabitych na ich oczach. Wiele spośród nich jest uprowadzanych, uczonych zabijania, siłą przekształcanych w bojowników za sprawę, której nie rozumieją, zmuszanych do popełniania zbrodni, które zmieniają je na zawsze.
Kongo
Byli żołnierze-dzieci z Konga.
Fot. L. Rose/Wikimedia Commons
PORYWANE, BY ZABIJAĆ
Zostawiali za sobą skrwawione trupy i pogorzeliska. A także papierki po rabowanych w wioskowych sklepach biszkoptach i cukierkach, które na mgnienie oka znów przemieniały ich w dzieci niepotrafiące się oprzeć słodyczom. Z każdym mordem starsi stażem partyzanci powtarzali młodszym: Teraz nie macie już dokąd wracać. Nie ma dla was powrotu”. (Reportaż o żołnierzach-dzieciach w Ugandzie, Wojciech Jagielski, Nocni wędrowcy, WAB, 2009)
W Rwandzie, podczas ludobójstwa dokonanego na Tutsi, wielu spośród mieszkańców Hutu zostało postawionych przed wyborem zabicia swoich sąsiadów lub wraz z własną rodziną dołączenia do grona ofiar. Z tego samego powodu wielu Hutu nie wracało do swego dawnego miejsca zamieszkania w obawie przed zemstą ze strony ocalałych. WYDARZENIA TE NA ZAWSZE ZMIENIŁY LUDZI, którzy do tamtej pory w wielu regionach żyli obok siebie bez żadnych konfliktów.
Fot.: archiwum projektu/Burundi
ŚWIATOWA POLITYKA
Europejskie imperia pozwoliły dawnym koloniom na niepodległość, zostawiając je jednocześnie zupełnie nieprzygotowanymi, bez odpowiednich kadr, bez struktur administracyjnych. Było to szczególnym wyzwaniem wobec tradycyjnych struktur etnicznych, które nie pokrywają się z granicami politycznymi i są ciągłym zarzewiem konfliktów i walk. Nie dały im także możliwości udziału w korzystaniu z własnych dóbr naturalnych, co w wielu państwach doprowadziło do powstania systemów totalitarnych, jako alternatywy dla chaosu wojny domowej. W tym samym czasie imperia takie jak ZSRR czy USA wkroczyły do Afryki. Angażowały uzależnione od siebie gospodarczo państwa w wielkoświatową politykę. Robiły to za pomocą regularnego wsparcia finansowego, z którego korzystały jedynie uprzywilejowane elity, a także przez HANDEL BRONIĄ, w którym przodują powołujące się na wartości demokratyczne państwa takie jak USA czy Szwecja. Rękami krajów afrykańskich mocarstwa toczyły wojnę o przewagę na kontynencie czy o dostęp do złóż ropy naftowej. A to wpływało na tym większe uzależnienie państw afrykańskich od światowych mocarstw na kolejne dziesięciolecia.
Kinga Kozera
dla Polskiej Fundacji dla Afryki
Asmara, Erytrea 2017
Jeden z czołgów, które zostały zwiezione na złomowisko sprzętu wojskowego w Asmarze, który został po wojnie o niepodległość Erytrei, zakończonej w 1991 roku.
Fot. Konrad Piskała
CICHO I CIERPLIWIE CZEKAJĄ
„Są różne. Te małe, belgijskie, wyglądają jak duże kluski śląskie, bo mają taką dziurkę pośrodku. Te włoskie za to, płaskie, okrągłe, przypominają trochę dobrze wypieczone racuchy. Inne, tej samej produkcji, pękate, wysokie, na myśl przywodzą pączki z czekoladą. Mieszczą się w dłoni. Są też takie, które do złudzenia przypominają kubek, mają nawet taką metalową rączkę. To te, które wyskakują. Są również większe, okrągłe, znów włoskie, wyglądające jak talerze, i te kwadratowe, amerykańskie, przypominające małą walizkę. Czekają. Cicho i cierpliwie pod cienką warstwą ziemi. Czasami przemieszczają się wraz z wydmami, czasami przenoszą je pojawiające się po deszczach okresowe rzeki. Nikt nie wie, gdzie są. Tym mniejszym wystarczy nawet dziesięć kilogramów nacisku. Czyli pies, koza. Albo małe dziecko. Te większe potrzebują stu, czasami dwustu kilogramów. Czyli wielbłąd lub auto. Do wyboru, do koloru, bo w piaskach Terytoriów Wyzwolonych Królewskie Siły Zbrojne zostawiły ich siedem milionów sztuk, czyniąc Saharę Zachodnią największym polem minowym świata. (…) Do tej pory zabezpieczono jedynie niewielki procent zidentyfikowanych zagrożonych terenów. Mimo to znaleziono ponad dziesięć tysięcy subbomb kasetowych i dwa tysiące konwencjonalnych niewybuchów. Ofiarami marokańskich min zostało już ponad dwa i pół tysiąca osób”.
Bartek Sabela, Wszystkie ziarna piasku, Wydawnictwo Czarne, 2015)
OBOZY UCHODŹCÓW – PAŃSTWA W PAŃSTWIE
„Obozy uchodźców to państwo w państwie, kraj na pożyczonej ziemi” – Bartek Sabela opisuje obozy Saharyjczyków w Algierii (uchodźców spod okupacji Maroka), w których od lat 1980’ żyją tysiące ludzi. Początkowo żyli bez wody, toalet, pracy, edukacji, by przez 40 lat z obozów zorganizować prowizoryczne państwo, w których nowe pokolenie buduje już murowane domy. – “Jedzenie dostarczane przez algierskie wojsko było podstawowe, ale wystarczające, by nie cierpieć głodu. Była mąka, olej, soczewica, fasola. Nie było jednak żadnych owoców ani mięsa. Nie tylko na początku. Przez długie lata. Nie było też koców, ubrań i opieki medycznej. Przez pierwsze miesiące w obozowiskach był tylko jeden lekarz, Saharyjczyk, który skończył trzy lata medycyny na algierskim uniwersytecie. Mianowano go potem ministrem zdrowia. Misja Lekarzy bez Granic, która przybyła do obozów pod koniec 1976 roku, nie mogła powstrzymać szerzących się epidemii. W ciągu lata na odrę zmarło ponad tysiąc dzieci. Ludzie wspominają, że w obozach nie starczało żywych, by kopać groby zmarłym”.
(Bartek Sabela, Wszystkie ziarna piasku, Wydawnictwo Czarne, 2015)
Algieria
Powódź w obozie uchodźców z Sahary Zachodniej w Algierii
Fot. Wikimedia Commons
„Inwentaryzacja przeprowadzona pod koniec 1995 roku w czterech najważniejszych obozach dla uchodźców powstałych w Gomie (Kongo, obozy dla miliona osób z Rwandy) wykazała: dwa tysiące trzysta dwadzieścia cztery bary, czterysta pięćdziesiąt restauracji, pięćset dziewięćdziesiąt sklepów, ponad sześćdziesiąt zakładów fryzjerskich, pięćdziesiąt aptek, trzydziestu krawców, dwadzieścia pięć sklepów mięsnych, pięć kuźni, cztery studia fotograficzne, trzy kina, dwa hotele oraz jedną rzeźnię”.
(Linda Polman, Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej,
Wydawnictwo Czarne, 2016)
Polska Fundacja dla Afryki
ul. Krowoderska 24/3
31–142 Kraków
KRS: 000415325
Sprawozdania finansowe
100%
Skuteczności
naszych
projektów
Rachunek bankowy w złotych (PLN):
BANK PEKAO SA 52 1240 4533 1111 0010 4502 9775
Rachunek bankowy w euro (eur):
BANK PEKAO SA 65 1240 4533 1978 0010 6501 4557
IBAN: PL 52 1240 4533 1111 0010 4502 9775
SWIFT (BIC): PKOPPLPW
Polska Fundacja dla Afryki
ul. Krowoderska 24/3
31–142 Kraków
KRS: 0000415325
REGON: 122539954
NIP: 6762454487
Zapraszamy do nas od poniedziałku
do piątku w godzinach od 8:00 do 16:00
tel. 12 357 65 26, 12 357 62 00 e‑mail: fundacja@pomocafryce.pl
Przekaż 1,5% podatku
Czytaj Bloga
Skontaktuj się
Zamów wystawę
Zamów warsztaty do szkoły
Pobierz
bezpośrednio na konto
poprzez BLIK
na platformie Patronite
1,5%
Dla mediów
Media o nas
Copyright 2024